PPK po 4 latach. Czy warto?

Ten tekst przeczytasz w 9 min.

Mijają cztery lata od wprowadzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych. Liczba aktywnych rachunków wynosi obecnie ok. 4 mln i jest to ok. 46,77 proc. uprawnionych. Dlaczego ponad połowa pracowników nie zdecydowała się na udział w PPK i czy taka decyzja ma uzasadnienie?

ppk po 4 latach. czy warto?
ppk po 4 latach. czy warto?

System emerytalny w Polsce jest systemem redystrybucyjnym. Oznacza to, że pieniądze, które wpłacane są przez dzisiejszych pracowników, nie są odkładane na ich konta. Są one wypłacane w formie świadczeń emerytalnych dla dzisiejszych emerytów. Dopiero gdy dzisiejsi pracownicy będą emerytami, na ich emerytury będą składali się ówcześni pracownicy. 

I tu pojawia się zasadniczy problem: demografia. System redystrybucyjny może funkcjonować tylko w warunkach sprzyjających demograficznie. Dziś na jednego emeryta składa się dwóch pracowników. W przyszłości na jednego emeryta będzie składał się jeden pracownik. Zatem albo obciążenia będą wyższe, albo emerytura niższa, albo państwo będzie musiało dokładać więcej. Najprawdopodobniej będzie to miks wszystkich trzech opcji, co oznacza, że każdemu będzie ciężej.

Maciej Samcik

twórca i redaktor naczelny „Subiektywnie o Finansach”
maciej samcik 1

„Też używam tego rozwiązania. To dobry pomysł dla osób, które chcą lokować kapitał w fizycznym złocie, ale nie chcą lub nie mogą przeznaczać jednorazowo sporych pieniędzy na zakup kruszcu”  więcej >

Dlatego w 1999 roku przeprowadzono reformę emerytalną, której jednym z podstawowych założeń było wprowadzenie II filaru (OFE) oraz III (ubezpieczenia dobrowolne – IKE, IKZE, PPE, PPK, a także wszystko inne, co robimy z myślą o emeryturze we własnym zakresie, w tym nieruchomości i złoto). Co do zasady, idea słuszna. Jednak wykonanie – w szczególności II filaru – pozostawiało wiele do życzenia.

Dowiedz się, w co inwestować bezpiecznie i długoterminowo

Co było nie tak z OFE?

W świadomości dużej części Polaków OFE nie wypaliły, bo rząd nas okradł. Rzeczywistość nie jest jednak aż tak prosta, jak często chcielibyśmy ją widzieć.

II filar był obowiązkowy i był to filar kapitałowy (nie redystrybucyjny). Jest to rozwiązanie dobre – każdy oszczędza na siebie. Działa ono w dobrze rozwiniętych gospodarkach np. w USA. Polska w latach 90. nie była jeszcze dobrze rozwiniętą gospodarką. Byliśmy jedynym krajem OECD, który do sfinansowania II filaru musiał się zadłużyć.

Jednak problemów było więcej:

  • struktura inwestycji w OFE – środki inwestowane były przede wszystkim w polskie papiery dłużne;
  • bardzo wysokie opłaty za zarządzanie;
  • duże wydatki na marketing – wszyscy pamiętamy skalę działań reklamowych na przełomie lat 90. i dwutysięcznych, a także reklamy z Bogusławem Lindą, przekonującym, że „życie to nie film”.

No i w końcu przyszedł kryzys z 2008 roku, przez który wprawdzie Polska przeszła jako zielona wyspa, jednak nie całkowicie bez perturbacji. 

W 2011 roku koalicja PO/PSL podjęła decyzję o reformie OFE, która w późniejszych latach budziła wiele kontrowersji. Sprytnie wykorzystane zostało to przez ówczesną opozycję. Trybunał Konstytucyjny orzekł w 2015, że pieniądze zgromadzone przez OFE nie były prywatnymi środkami Polaków. 

„W ustnym uzasadnieniu wyroku Trybunał wskazał, że środki pochodzące ze składek ubezpieczeniowych, również zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych, są – w sensie konstytucyjnym – środkami publicznymi, a nie prywatnymi oszczędnościami ubezpieczonych. Pochodzą one bowiem z przymusowej i powszechnej składki emerytalnej, która ma charakter daniny publicznej”.  

W ramach reformy do ZUS przekazano 51,5 proc. aktywów posiadanych przez członków funduszy o wartości ponad 153 mld zł. 134 mld zł w postaci obligacji Skarbu Państwa zostało umorzonych, przez co obniżono dług publiczny i znaleziono pieniądze na wypłaty emerytur. 48,5 proc. aktywów OFE pozostało na rachunkach członków i mogliśmy zdecydować, czy chcemy, aby tam pozostały, czy przesuwamy je do ZUS (czyli na redystrybucję). Oczywiście na naszym subkoncie ZUS pozostaje zapis, że odprowadziliśmy takie składkie.

Dowiedz się, czy lepiej inwestować jednorazowo, czy regularnie

III filar

W 1999 roku, gdy startowały OFE, chyba tylko najzamożniejsi obywatele rozważali i mogli sobie pozwolić na oszczędzanie w ramach III filaru. Zresztą nie od razu istniały dedykowane rozwiązania. IKE, czyli Indywidualne Konto Emerytalne, wystartowało dopiero w 2005 roku. W 2014 dołączyło do niego IKZE, czyli Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego. W 2019 roku wystartowały Pracownicze Plany Kapitałowe, będące rozwinięciem powstałych jeszcze pod koniec lat 90. Pracowniczych Programów Emerytalnych (PPE), ale dużo bardziej dostępnym. 

Wraz z poprawianiem się sytuacji ekonomicznej w Polsce, rosło zainteresowanie III filarem. Co jednak warto podkreślić, niepowodzenie OFE, a w szczególności narracja o „kradzieży środków z OFE” sprawiły, że staliśmy się bardzo nieufni względem tego rodzaju rozwiązań. Do dziś ludzie powtarzają, że IKE, IKZE czy PPK zostaną „ukradzione jak OFE”.

IKE i IKZE, choć ich konstrukcja wydaje się prostsza i są z nami nieco dłużej, cieszą się stosunkowo niewielką popularnością. Przypomnijmy – w ramach obu tych rozwiązań możemy odkładać na emeryturę we własnym zakresie, zyskując ulgi podatkowe, które stracimy, jeśli zdecydujemy się wypłacić środki wcześniej. IKE i IKZE można założyć jako lokatę, rachunek maklerski czy portfel obligacji skarbowych. Istnieje tu całkiem spora dowolność, co jest niewątpliwym plusem tych rozwiązań.

W ramach IKE możemy odłożyć rocznie 3-krotność średniego miesięcznego wynagrodzenia (w 2024 roku jest to 23 472 zł), zaś w IKZE 1,2-krotność średniego miesięcznego wynagrodzenia (w 2024 roku 9 388,80 zł). Dla osób prowadzących działalność gospodarczą limity te są nieco wyższe.

Według danych KNF, na koniec 2023 roku w IKE zgromadzonych było 18,22 mld zł, zaś w IKZE 9,19 mld zł. Łącznie 27,4 mld zł. Jeśli chodzi o liczbę użytkowników, w ramach IKE zarejestrowano w tym czasie 859,9 tys. konta, IKZE 514,6 kont. Jest to stosunkowo niewiele w porównaniu do PPK, które działa od raptem 4 lat. Zwłaszcza, że część klientów posiada zarówno konto IKE, jak i IKZE – można mieć tylko jedno konto IKE i tylko jedno konto IKZE, ale za to można mieć jednocześnie konta IKE i IKZE. 

Dowiedz się, czym jest i jak działa Goldsaver

PPK w atmosferze nieufności

Na koniec pierwszego kwartału 2024 roku liczba aktywnych rachunków w PPK wynosiła 4,07 mln, co daje 46,77 proc. partycypacji osób uprawnionych. Wartość zgromadzonych aktywów wyniosła 24,73 mld zł. 

Oznacza to, że ponad połowa uprawnionych do PPK zrezygnowało z możliwości oszczędzania w tej formie. Pamiętajmy, że w przypadku PPK, aby się zapisać, nie trzeba nic robić – jesteśmy zapisani z automatu. Sytuacja jest odwrotna – jeśli chcemy się wypisać, musimy podjąć jakieś działanie – w tym przypadku złożyć deklarację o rezygnacji.

I jest o tyle dziwne, że profity wydają się być naprawdę atrakcyjne:

  • środki zgromadzone w PPK są naszą prywatną własnością;
  • są dziedziczone;
  • ich odprowadzanie jest automatyczne (przystępując do PPK podpisujemy zgodę na automatyczne ściąganie składek);
  • możemy wykorzystać środki na wkład własny na mieszkanie (jeśli mamy mniej niż 45 lat). Środki te trzeba później zwrócić, ale jest to nieoprocentowany kredyt;
  • uczestnik PPK może skorzystać z wypłaty do 25 proc. zgromadzonych środków w związku z zachorowaniem swoim, małżonka lub dziecka. 

Co ważne, PPK jest jednym z nielicznych rozwiązań, które przy braku zmienności rynku uzyskują dodatnią stopę wzrostu. Wynika to z faktu, że środki gromadzone w PPK zawierają zarówno składki pobierane z naszego wynagrodzenia (min. 2-4 proc. brutto), dodatkowe wpłaty od pracodawcy (1,5-4 proc. wynagrodzenia), a dodatkowo, po spełnieniu określonych warunków, do PPK dokłada się także państwo:

  • wpłata powitalna 250 zł, jeśli 1) aktywnie uczestniczymy przez 3 pełne miesiące 2) dokonamy co najmniej 3 wpłat podstawowych;
  • 240 zł rocznie, jeśli w danym roku kalendarzowym wpłacimy min. 3,5 proc. z 6-krotności minimalnego wynagrodzenia.

Jak PPK inwestuje pieniądze?

Co do zasady, tego rodzaju produkty mają na celu upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. Dla uczestników programu jest to budowa III filaru, dla państwa jest to zastrzyk pieniędzy, które zasilą rynek kapitałowy. A co za tym idzie – gospodarkę.

Pracodawca podpisuje umowę z jednym z 18 podmiotów, które oferują PPK. Podmioty te inwestują środki zgromadzone w PPK w akcje i obligacje – w większości z rodzimego podwórka.

Aby jednak ograniczyć ryzyko wynikające chociażby z niskiej dywersyfikacji geograficznej, inwestycje w ramach PPK odbywają się poprzez fundusze zdefiniowanej daty. Proporcje pomiędzy akcjami i obligacjami zmieniają się wraz z wiekiem pracownika. Na początku większa część inwestowana jest w bardziej ryzykowne, ale i bardziej zyskowne akcje. Z czasem proporcja przesuwanie się w stronę bezpieczniejszych i mniej zyskownych obligacji. 

PPK jest również tańsze od OFE. Prowizja wynosi maksymalnie 0,5 proc. od wpłaconych środków, zaś wszystkie opłaty nie mogą przekroczyć progu 1 proc.

Czy warto i dlaczego tylko połowa pracowników ma PPK?

PPK nie są złe. Jest to rozwiązanie bardzo przyzwoite i co do zasady – opłacalne. Nawet wypłacając środki przed czasem, nie tracimy wszystkich bonusów. Możemy zatem śmiało oszczędzać w PPK przez 10, 20, 30 lat, a później zmienić swoją strategię, wypłacić wszystkie środki i ulokować je gdzie indziej.  

Niechęć do PPK wynika z przekonania, że może ono zostać „ukradzione jak OFE”, co jest podwójną nieprawdą, bo środki w PPK są prywatne, a OFE tak do końca nie zostało ukradzione.

PPK może też cieszyć się brakiem zaufania z powodów politycznych – jest to flagowy projekt rządu Prawa i Sprawiedliwości, co dla wielu osób już stanowi powód do tego, by z niego zrezygnować.

Nie można zapomnieć także o roli pracodawców. Z uwagi na fakt, że pracodawca niejako „dopłaca” do PPK pracownika, program ten podwyższa koszt zatrudnienia. I oczywiście coraz więcej w Polsce jest świadomych pracodawców, którzy bardzo poważnie traktują dobrobyt i przyszłość pracowników, i wiedzą, że PPK może być postrzegane jako lepszy benefit niż owocowe czwartki, jednak w dalszym ciągu istnieją pracodawcy, którzy – co tu dużo mówić – zniechęcali do PPK. Delikatnie, dyskretnie i nieoficjalnie, ale jednak. 

sztabka czy moneta?

Bonus: Goldsaver jako element III filaru

Na koniec perełka – a co, gdyby III filarem był Goldsaver? Kiedyś zestawiliśmy OIPE, IKE i Goldsavera. Naturą III filaru jest jego dowolność. IKE, IKZE czy PPK to rozwiązania systemowe, które mają ułatwić wsparcie zabezpieczenia emerytalnego we własnym zakresie. Jednak III filarem mogą być akcje spółek dywidendowych kupowane poza tymi rozwiązaniami, nieruchomości czy właśnie złoto.

Obok licznych korzyści (chociażby podatkowych), rozwiązania systemowe mają często narzucony mechanizm zabezpieczający przed wypłatą środków przed osiągnięciem wieku emerytalnego (np. utrata dodatkowych benefitów). W przypadku złota również mamy korzyści podatkowe, jednak środki zgromadzone w złocie możemy bez żadnych konsekwencji spożytkować wcześniej – dla niektórych może to być minus.

Goldsaver już teraz może być Twoim III filarem emerytalnym. Ale może być także rozwiązaniem wdrożonym przez pracodawcę, z myślą o pracownikach. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej realne i dostępne na wyciągnięcie ręki. 

Czy ten artykuł był dla Ciebie przydatny?

Powiązane artykuły

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.